Nie przeciągając, zapraszam do czytania.
Paring: TaoRis (Tao x Kris) (EXO).
Typ: Romans / Fluff.
Ostrzeżenia: Sceny erotyczne.
(Dla przypomnienia, Kris ma chińskie imię Wu YiFan a Tao - Zitao.)
~ POV - Kris.
Byłem wściekły. Nie dość, że prawie spóźnił się na występ, to jeszcze widziałem jak Kai na Niego patrzy. I jak się o Niego ociera. Nie powiem, działało mi to na nerwy. A On jeszcze się uśmiechał! Tuż po tym, jak wyznał mi, że chciałby ze mną być. Przez ponad połowę występu rzucałem mu wściekłe spojrzenia, w myślach planując dla niego karę.
W pewnym momencie postanowiłem go ignorować. Kątem oka zobaczyłem, że na mnie spogląda a po chwili odwraca się do Kaia. Tym mnie jeszcze bardziej wkurzył. Tuż po zakończeniu koncertu, gdy schodziliśmy ze sceny, pochyliłem się nad idącym przede mną Tao i szepnąłem mu do ucha, owiewając oddechem Jego kark - Czeka Cię kara, wiesz za co ...Bądź u mnie po kolacji. - Spojrzał na mnie z wyczuwalnym przerażeniem w oczach i lekko kiwnął głową. Ruszyłem do garderoby i przebrałem się tam w czarne rurki i granatową koszulę. Ruszyłem do busa Exo. Usadowiłem się za Tao. Czekając aż reszta zespołu dojdzie do busa, postanowiłem się troszkę z nim podroczyć. Poczekałem, aż obok niego usiądzie Kai, a sam zastawiłem torbą siedzenie obok mnie i założyłem słuchawki, by nikt mi nie przeszkadzał. Gdy bus ruszył a oni zaczęli rozmawiać, delikatnie przejechałem palcem przez długość ramienia Zitao, ten kawałek wystający spomiędzy ich foteli. Wzdrygnął się a ja uśmiechając się lekko ponowiłem gest. Kai nic nie zauważył, ale Tao schował się nieznacznie, więc jego ramię nie było dla mnie dostępne. Miło, że tak na niego działam.
Droga do dormu nie była długa. Gdy bus przystanął, uprzejmie przepuściłem Tao w stronę drzwi, na co się zarumienił. Poczułem przyjemny dreszcz, gdy przez ułamek sekundy był tak blisko mnie. Kaia niby przypadkiem nie puściłem. Gdy już weszliśmy do budynku, wszyscy się rozbiegli. Ja za to spokojnie poszedłem do swojego pokoju, który jako lider Exo-M miałem tylko dla siebie. Widziałem w przelocie Zitao na korytarzu, ale szybko się schował w swoim pokoju. Który na nieszczęście dzielił z Kaiem. To, co mogło się tam dziać doprowadzało mnie do białej gorączki. Nie to, że nie ufałem Tao ale po dzisiejszym Kaiowi na pewno nie. A Panda był taki bezbronny...
Niemal przemocą powstrzymałem się od zajrzenia tam. Odpuściłem sobie kolację i postanowiłem poczekać na zwolnienie się prysznica. Traf chciał, że akurat po chwili Lay wychodził z łazienki naprzeciwko, więc zebrałem swoje rzeczy i poszedłem się odświeżyć.
Wyszedłem z łazienki akurat w momencie, kiedy drzwi do mojego pokoju się zamykały. Domyśliłem się, że to Tao przyszedł. Zawróciłem do łazienki by spojrzeć na siebie w lustrze. Uznałem, że wyglądam całkiem dobrze, z mokrymi włosami, w samym T-shircie i bokserkach. Wchodząc do pokoju zauważyłem Zitao na swoim łóżku, twarzą w poduszce. Pewnie był wyczerpany. Cicho się pochyliłem nad nim, i dmuchnąłem mu w kark. Wzdrygnął się i szybko usiadł. Gdy zobaczył mnie, jego źrenice się rozszerzyły i lekko otworzył usta. Był zarumieniony. Wyglądał teraz tak seksownie, że pochyliłem się, by go pocałować. Jego drżące usta mnie kusiły. Ale zanim zdążyłem cokolwiek zrobić, położył ręce na moim torsie i mnie odsunął. Zapytał -Yifan? Możesz wyjaśnić... - głos mu się załamał. - Co miałeś na myśli, mówiąc o... karze? - W jednej chwili wróciły wspomnienia z dzisiejszego koncertu. Popchnąłem go brutalnie na łóżko i pochyliłem się nad nim wpijając się w jego usta i ręką boleśnie ściskając mu krocze. Jęknął przeciągle i się szarpnął. Oderwałem się od jego ust i powiedziałem - Ty i Jongin...na za dużo sobie pozwalacie. - Spojrzał na mnie nieco zaskoczony i...zawstydzony? To drugie widoczne u niego uczucie mnie zdenerwowało. Czy o czymś nie wiem? Otworzył usta i wydobył z nich ciche - Kris-ge, to nie tak... - Przez chwilę wstrząsnęła mną fala niepewności i gniewu.
A zresztą. - mruknąłem. - I tak nie unikniesz kary. - I pochyliłem się nad nim wkładając rękę pod jego t-shirt i zacząłem drażnić jego sutka. Przygryzłem mu przy tym ucho i z satysfakcją patrzyłem jak słabo protestuje, zaczerwieniony. Drażniłem go tak, aż zdjąłem mu koszulkę, w czym mi pomógł unosząc ręce. Miał drobny w porównaniu do mnie tors, ale dobrze zbudowany. Oblizałem wargi, i patrząc na jego reakcje zacząłem schodzić ustami od jego szyi niżej, zatrzymując się na sutku. Przy tym ręką błądziłem w okolicach jego krocza, teraz dla odmiany omijając najwrażliwsze miejsce. Uniosłem się i spojrzałem mu w oczy. Tak, zdecydowanie go to drażniło. Widziałem w nim podniecenie i lekką złość. - Kris.... mógłbyś... wziąć się do roboty? - wyjęczał. - Uśmiechnąłem się, gdy usłyszałem co powiedział. Uznałem, że wystarczy tego droczenia się, ale kara nadal mu się należała. Podniosłem się wyżej i zacząłem mu zdejmować spodnie. Po chwili został przede mną w samych bokserkach, zarumieniony jeszcze bardziej, jeżeli to możliwe. I znów zacząłem wodzić ustami po jego torsie, wspomagając się językiem. Zagłębiłem język w jego pępku, na co Zitao się wzdrygnął. I zjechałem jeszcze niżej, całując przez materiał bokserek jego już podnieconego przyjaciela. Z zadowoleniem zobaczyłem, jak chłopak wygina się pode mną Na ten widok zrobiło mi się jeszcze bardziej gorąco. Pozwoliłem by zdjął mi T-shirt i uśmiechnąłem się nieco bezczelnie. Drażniło go to najwyraźniej, bo uniósł się szybko i szarpnął moją głowę do tyłu za włosy, i zaczął boleśnie znaczyć mi szyję czerwonymi śladami. Nie spodziewałem się po nim takiej reakcji, niemniej mi się bardzo spodobała. Byłem już podniecony i czułem się pijany, a jego pieszczota wywoływała u mnie jęki, które z trudem powstrzymywałem z przymróżonymi oczami. Odszukałem ręką jego bokserki i wsunąłem w nie ochoczo dłoń. Na ten ruch nie powstrzymał się od jęku i mocniej wgryzł się w moją szyję. Zacząłem leciutko masować jego członka, drażniąc go i zdejmując mu bokserki do kostek.. Czułem, że sam nie wytrzymam już tak długo, ale nie pozwolę sobie skończyć, nim go nie zadowolę. Złapałem go za podbródek i pocałowałem go subtelnie, jednocześnie zwiększając tempo ruchów ręką. Znów jęknął, ty razem w moje usta i wepchnął w nie język. Dominował w pocałunku, agresywnie. - Kris-ge, ja...- wystękał.
Oderwaliśmy się od siebie i Tao nie mogąc się powstrzymać wytrysnął mi w dłoń. Opadł po tym na mnie zmęczony.
Za to mój problem stawał się coraz większy. Starałem się leciutko odsunąć wykończonego Zitao i samemu sobie ulżyć. Nic z tego. Młodszy wyczuł wybrzuszenie między moimi nogami i gwałtownie usiadł na mnie okrakiem. Westchnąłem, gdy otarł się o moją męskość. Zdjął moją bieliznę, i po chwili leżałem całkiem nagi pod nim, również takim, jak go Pan stworzył. Gdy do mnie przylgnął, usłyszałem, obok swojego ucha jego gorący głos. - Yifan. Wejdź we mnie. - Nie miałem już sił się powstrzymywać. Kazałem mu zaślinić moje palce, co zrobił pieszcząc je przy tym językiem. Od razu wsunąłem w niego dwa palce, na co zakrzyknął z bólu. Perfidnie zagiąłem w nim palce kilka razy w przód i w tył, przypominając sobie, że Kai jest w pokoju naprzeciwko. Po chwili dołożyłem jeszcze jeden palec.
Gdy chłopak przestał spazmatycznie oddychać, zastąpiłem palce moim członkiem. Tao najwyraźniej nie robił tego jeszcze z innym mężczyzną, więc powoli wsuwałem się w niego. Jego oczy się zaczerwieniły, ale już po chwili zaczął się bardziej na mnie nasadzać. Zacząłem wypychać biodra, przyspieszając. On w pewnym momencie zakrzyknął, i wiedziałem, że to ten punkt. Teraz poruszałem się w nim szybko, i po chwili doszedłem w jego wnętrzu. Jednocześnie pomagałem mu ręką i doszedł na nasze podbrzusza moment po mnie.
Wtulił się po tym we mnie, i momentalnie usnął. Patrzyłem przez chwilę na jego śpiące oblicze i zamyślałem się w duchu, czy kara mi się udała. Zastanawiałem się też, czy białe plamy będą widoczne na niebieskim prześcieradle, ale odpuściłem sobie takie rozważania na jutrzejszy poranek. Zgasiłem lampkę przy łóżku, i również przymknąłem oczy.
Rano obudziłem się, szukając ręką ciała obok. Gdy nic nie wyczułem, otworzyłem oczy i nie zobaczyłem nawet śladu po Zitao. Wstałem i zobaczyłem na swojej szafce nocnej karteczkę. Przeczytałem na niej - "Dziękuję za wczoraj. ~ Tao" - Zamarłem oniemiały. Co? Jak to? To on tu był moją ofiarą!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Miałam nadzieję, że pozostawię w was tym fickiem lekką nutę niedosytu.
Udało mi się?
Hm, i niedługo dostaniecie więcej.
♡
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSłodkie ;* Genialnie piszesz
Usuńaww, nie wiem jak to skomentować, moje myśli są gdzieś tam daleko rozwiane. tak mi miło... takiego shota potrzebowałam. KC. PS chcę sequel ;;
OdpowiedzUsuńOjej.
UsuńTeż kc mocno. ; ;
I całkiem możliwe, że sequel się pojawi, ale na razie kroi się coś dłuższego. ♡