I Oto zapowiedziany pierwszy rozdział mojego superowego yaoi Jimin x Kray |(czy jakoś tak). Mam nadzieję, że się spodoba i przepraszam z błędy. ;;
~POV Jimin~
Przysypiałem. Zwyczajnie przysypiałem przez całą lekcję fizyki, ledwo kontaktując ze światem. Poprzedniej nocy czatowałem z moim poznanym kilka dni temu internetowym kumplem - o nicku '_Rożec'. Nie powiem, ciekawy nick. Ale gość był naprawdę fajny. Dobrze nam się rozmawiało i zapomniałem się nieco. Dopiero o czwartej nad ranem zorientowałem się, że jeżeli się nie prześpię, będę w szkole zombie.
No cóż, w sumie mogłem już się w ogóle nie kłaść, bo wyspany się bynajmniej nie czuję.
Nauczycielka wciąż rozprawiała o polach magnetycznych, to zarejestrowałem.
Gdy zadzwonił dzwonek na długą przerwę, szybko się ewakuowałem na stołówkę. Kupiłem tylko wodę i cheeseburgera. Uznałem, że raz na jakiś czas fastfood mi nie zaszkodzi. W kącie stołówki zobaczyłem machającego do mnie Jaejoonga, więc ruszyłem w jego kierunku. Po drodze minąłem stolik 'szkolnych sław'. Akurat gdy przechodziłem, jeden z nich wstał i ruszył w kierunku korytarza. Przechodząc obok mnie trącił mnie ramieniem. Z lekko nieobecnym wzrokiem obrócił się - Uhm, przepraszam. - mruknął i wrócił do przerwanej wędrówki. Ja również ruszyłem do stolika, przy którym czekał na mnie przyjaciel. Wciąż nieco zaspany, dopiero po chwili skojarzyłem kim był. Właśnie potrącił mnie Yixing zwany też Layem, szkolna gwiazda. Doskonały uczeń, przy tym wysportowany dżentelmen, niemal rozrywany na strzępy przez wszystkie adoratorki z naszego liceum i nie tylko. Może oczekiwał, że poproszę go o autograf. Prychnąłem w duchu na samą myśl. Nie to, że coś do niego miałem, ale denerwowała mnie jego sztuczność. Żaden człowiek nie jest idealny, ale on się na takiego kreował.
Moje rozważania przerwał dźwięk przesuwanego krzesła, które odruchowo odsunąłem od stołu. Siedział przy nim Jaejoong razem z naszą wspólną znajomą, Amber i o czymś żywo rozprawiał. - ...i nie wiem jak to możliwe, że on jeszcze nie ma obrączki. - Usłyszałem. - O co chodzi? - Zapytałem szczerze zainteresowany. Jaejoong od razu pospieszył z wyjaśnieniami.
- Kojarzysz tego drugiego nauczyciela angielskiego? Wu Yifana? Facet ma już 25 lat na karku, a nie widziałem go ani razu z dziewczyną. Obrączki nie nosi, a sam wiesz, każda się za nim ogląda. I pewnie faceci też. Przyznasz, że to podejrzane. - Od niedawna wiedziałem, że Jaejoong jest bi. Wyszło to właściwie przypadkiem, a on sam się tym nie afiszował. Nie wiem, czy poza mną i Amber ktoś o tym wiedział. Nie przeszkadzało mi to zbytnio. - Tak, to nieco podejrzane. - Odpowiedziałem z uśmieszkiem i wgryzłem się w swojego burgera. Kris był przystojny, to niewątpliwie. A skoro Jaejoong na niego delikatnie leci, to już mam jak go drażnić. Amber zajęła się pisaniem smsów, a mój kumpel chyba się rozmarzył. A przynajmniej się zamknął, co było nie lada wyczynem jak na niego.
Zastanawiałem się, jak to jest być zakochanym. Dziewczynami, z którymi byłem, czułem się zauroczony, ale nigdy zakochany. I myślałem też, czy kiedyś mnie to trafi.
Pożyjemy, zobaczymy.
Zaczęliśmy się zbierać do klas, wiedząc, że dzwonek odezwie się lada chwila. Amber nam pomachała i ulotniła się szybko, a ja powolnym krokiem godnym rasowego truposza ruszyłem na historię, którą miałem z Jaejoongiem. Swoją drogą, to, że nadal się nie odzywał zaczynało być z lekka przerażające. Gdy doszliśmy w końcu do klasy, przywitała nas tam stara pani Jung i od razu przywołała mojego kumpla do odpowiedzi. Ten to ma dopiero parszywe szczęście. Podczas gdy mój sąsiad z ławki kulił się przy tablicy, ja otrząsałem się z otępienia i rozglądałem się po klasie siedząc z samego tyłu. Przed sobą widziałem dwie dziewczyny, chyba siostry. Po mojej lewej siedział rozwalony jeden ze szkolnych bad boyów, Heechul. Wodziłem tak oczami po pomieszczeniu, próbując poprzypominać sobie dla sportu imiona znajomych. Wtem, gdzieś z przodu klasy mignęła mi rudoblond czupryna. Zatrzymałem na niej wzrok. Lay. Takiemu to dobrze, z takimi wynikami w nauce, sporcie, no i pewnie zawartością portfela, mógł sobie pozwolić na taki luksus, jak farbowanie włosów w czasie roku szkolnego. Zastanowiłem się, po co mu to w sumie. Chce zwrócić na siebie uwagę? Chce pokazać, że może? Czy może po prostu mu się tak podoba?
Tak się zamyśliłem, że nawet nie zorientowałem się, że Jaejoong już przy mnie usiadł, wykończony serią pytań.
Porzuciłem temat w myślach, i zacząłem bezmyślnie przepisywać notatki z tablicy. Na czas zajęć znów się wyłączyłem, koniec lekcji więc zarejestrowałem dopiero wtedy, kiedy połowy ludzi już nie było. Jae pewnie już pobiegł do kolejnej klasy. Zakląłem cicho, i zacząłem się pakować. Wtem, zawołała mnie pani Jung. Poprosiła mnie, bym zaniósł jakąś jej kartę uczniów do pana Krisa, bo ona już musi jechać. Przeklinając w duchu, uśmiechnąłem się do niej, i oczywiście powiedziałem, że zaniosę. Czy ona nie widziała, że zaraz jest kolejna lekcja? I że muszę jeszcze przejść do drugiego budynku by na nią zdążyć?
Ruszyłem szybko w stronę gabinetu profesora Wufana, by jak najprędzej mieć to z głowy i otworzyłem drzwi bez pukania. To co zobaczyłem, wstrząsnęło mną. Kris górował nad Layem, stali przy ścianie w drugim końcu pomieszczenia. Ich usta były złączone w wyraźnie namiętnym pocałunku.
Oderwali się szybko od siebie i spojrzeli na mnie. Młody nauczyciel zadziornie, a Yixing z zaskoczeniem i przestrachem.
- Przepraszam..Ja...Ja tylko miałem panu dać notkę od pani Jung. - wydukałem i położyłem kartkę na szafce najbliżej mnie. Po czym odwróciłem się i prawie wybiegłem z gabinetu. - Co to miało być? Rozumiem, dwóch facetów, ok. Ale uczeń i nauczyciel, i to jeszcze w szkole? - myślałem gorączkowo.
Nauczycielka wciąż rozprawiała o polach magnetycznych, to zarejestrowałem.
Gdy zadzwonił dzwonek na długą przerwę, szybko się ewakuowałem na stołówkę. Kupiłem tylko wodę i cheeseburgera. Uznałem, że raz na jakiś czas fastfood mi nie zaszkodzi. W kącie stołówki zobaczyłem machającego do mnie Jaejoonga, więc ruszyłem w jego kierunku. Po drodze minąłem stolik 'szkolnych sław'. Akurat gdy przechodziłem, jeden z nich wstał i ruszył w kierunku korytarza. Przechodząc obok mnie trącił mnie ramieniem. Z lekko nieobecnym wzrokiem obrócił się - Uhm, przepraszam. - mruknął i wrócił do przerwanej wędrówki. Ja również ruszyłem do stolika, przy którym czekał na mnie przyjaciel. Wciąż nieco zaspany, dopiero po chwili skojarzyłem kim był. Właśnie potrącił mnie Yixing zwany też Layem, szkolna gwiazda. Doskonały uczeń, przy tym wysportowany dżentelmen, niemal rozrywany na strzępy przez wszystkie adoratorki z naszego liceum i nie tylko. Może oczekiwał, że poproszę go o autograf. Prychnąłem w duchu na samą myśl. Nie to, że coś do niego miałem, ale denerwowała mnie jego sztuczność. Żaden człowiek nie jest idealny, ale on się na takiego kreował.
Moje rozważania przerwał dźwięk przesuwanego krzesła, które odruchowo odsunąłem od stołu. Siedział przy nim Jaejoong razem z naszą wspólną znajomą, Amber i o czymś żywo rozprawiał. - ...i nie wiem jak to możliwe, że on jeszcze nie ma obrączki. - Usłyszałem. - O co chodzi? - Zapytałem szczerze zainteresowany. Jaejoong od razu pospieszył z wyjaśnieniami.
- Kojarzysz tego drugiego nauczyciela angielskiego? Wu Yifana? Facet ma już 25 lat na karku, a nie widziałem go ani razu z dziewczyną. Obrączki nie nosi, a sam wiesz, każda się za nim ogląda. I pewnie faceci też. Przyznasz, że to podejrzane. - Od niedawna wiedziałem, że Jaejoong jest bi. Wyszło to właściwie przypadkiem, a on sam się tym nie afiszował. Nie wiem, czy poza mną i Amber ktoś o tym wiedział. Nie przeszkadzało mi to zbytnio. - Tak, to nieco podejrzane. - Odpowiedziałem z uśmieszkiem i wgryzłem się w swojego burgera. Kris był przystojny, to niewątpliwie. A skoro Jaejoong na niego delikatnie leci, to już mam jak go drażnić. Amber zajęła się pisaniem smsów, a mój kumpel chyba się rozmarzył. A przynajmniej się zamknął, co było nie lada wyczynem jak na niego.
Zastanawiałem się, jak to jest być zakochanym. Dziewczynami, z którymi byłem, czułem się zauroczony, ale nigdy zakochany. I myślałem też, czy kiedyś mnie to trafi.
Pożyjemy, zobaczymy.
Zaczęliśmy się zbierać do klas, wiedząc, że dzwonek odezwie się lada chwila. Amber nam pomachała i ulotniła się szybko, a ja powolnym krokiem godnym rasowego truposza ruszyłem na historię, którą miałem z Jaejoongiem. Swoją drogą, to, że nadal się nie odzywał zaczynało być z lekka przerażające. Gdy doszliśmy w końcu do klasy, przywitała nas tam stara pani Jung i od razu przywołała mojego kumpla do odpowiedzi. Ten to ma dopiero parszywe szczęście. Podczas gdy mój sąsiad z ławki kulił się przy tablicy, ja otrząsałem się z otępienia i rozglądałem się po klasie siedząc z samego tyłu. Przed sobą widziałem dwie dziewczyny, chyba siostry. Po mojej lewej siedział rozwalony jeden ze szkolnych bad boyów, Heechul. Wodziłem tak oczami po pomieszczeniu, próbując poprzypominać sobie dla sportu imiona znajomych. Wtem, gdzieś z przodu klasy mignęła mi rudoblond czupryna. Zatrzymałem na niej wzrok. Lay. Takiemu to dobrze, z takimi wynikami w nauce, sporcie, no i pewnie zawartością portfela, mógł sobie pozwolić na taki luksus, jak farbowanie włosów w czasie roku szkolnego. Zastanowiłem się, po co mu to w sumie. Chce zwrócić na siebie uwagę? Chce pokazać, że może? Czy może po prostu mu się tak podoba?
Tak się zamyśliłem, że nawet nie zorientowałem się, że Jaejoong już przy mnie usiadł, wykończony serią pytań.
Porzuciłem temat w myślach, i zacząłem bezmyślnie przepisywać notatki z tablicy. Na czas zajęć znów się wyłączyłem, koniec lekcji więc zarejestrowałem dopiero wtedy, kiedy połowy ludzi już nie było. Jae pewnie już pobiegł do kolejnej klasy. Zakląłem cicho, i zacząłem się pakować. Wtem, zawołała mnie pani Jung. Poprosiła mnie, bym zaniósł jakąś jej kartę uczniów do pana Krisa, bo ona już musi jechać. Przeklinając w duchu, uśmiechnąłem się do niej, i oczywiście powiedziałem, że zaniosę. Czy ona nie widziała, że zaraz jest kolejna lekcja? I że muszę jeszcze przejść do drugiego budynku by na nią zdążyć?
Ruszyłem szybko w stronę gabinetu profesora Wufana, by jak najprędzej mieć to z głowy i otworzyłem drzwi bez pukania. To co zobaczyłem, wstrząsnęło mną. Kris górował nad Layem, stali przy ścianie w drugim końcu pomieszczenia. Ich usta były złączone w wyraźnie namiętnym pocałunku.
Oderwali się szybko od siebie i spojrzeli na mnie. Młody nauczyciel zadziornie, a Yixing z zaskoczeniem i przestrachem.
- Przepraszam..Ja...Ja tylko miałem panu dać notkę od pani Jung. - wydukałem i położyłem kartkę na szafce najbliżej mnie. Po czym odwróciłem się i prawie wybiegłem z gabinetu. - Co to miało być? Rozumiem, dwóch facetów, ok. Ale uczeń i nauczyciel, i to jeszcze w szkole? - myślałem gorączkowo.
~POV Lay~
Cały dzień mu się przyglądałem. Nie wyglądał na wyspanego, czemu trudno się dziwić. W końcu nocy rozmawialiśmy do późna. Ja byłem przyzwyczajony do takiego trybu życia, ale on najwyraźniej nie. Musiałem coś wymyślić, żebyśmy kończyli rozmowy wcześniej, by się tak nie męczył. Chociaż z drugiej strony, nie wiem, czy stać mnie na takie poświęcenie. To samolubne, ale naprawdę chciałem mieć go więcej dla siebie.
A on pewnie nawet mnie w szkole nie kojarzył. W zeszłym roku pisaliśmy razem projekt na historię, jeden z dwóch przedmiotów, na które chodzimy razem. Myślę, że on tego nawet nie pamiętał. A ja? Ja wpadłem, i to całkiem głęboko. Spędziliśmy nad tym projektem może ze dwie godziny. A w tym czasie zobaczyłem, jak jego oczy seksownie zwężają się przy uśmiechu. Jak co chwila oblizuje wargi niespokojnym językiem i wystawia go w skupieniu coś pisząc. Jak opowiadając żarty, robi głupie miny. Jak jego mięśnie ramion są podkreślane przez obcisłe rękawy mundurka...Słowem, zauroczyłem się. Przez cały początek dnia zastanawiałem się, czy zobaczę dziś Jimina, bo to o nim mowa. Nie widziałem go rano przed szkołą, a zazwyczaj stoi przed wejściem do dzwonka, rozmawiając ze znajomymi.
Gdy zabrzmiał dzwonek na długą przerwę z ociąganiem, rozglądając się po korytarzu powędrowałem do stołówki. Nie była to długa wyprawa, bo byłem na tym samym piętrze, co to pomieszczenie.
Oczywiście, na sali również szukałem go wzrokiem, ale nie było tam jeszcze zbyt wielu osób, w tym jego. Kupiłem szybko sałatkę w barze i przysiadłem się do stałego stolika mojego i moich znajomych. Tematem dnia najwyraźniej było to, że Kris nie ma dziewczyny ani obrączki, a w zeszłym tygodniu skończył 25 lat, bo wszyscy przy stole o tym rozmawiali. Nie rozumiałem tego ich podniecenia. Może facet chce mieć swobodę jeszcze przez chwilę?
Udałem zainteresowanego i słuchałem ich spekulacji. I nagle mnie olśniło. Istniała opcja, że lubił...Mężczyzn.
Wstałem szybko od stołu zostawiając na nim sałatkę, tłumacząc znajomym, że mam coś do załatwienia. Skierowałem się w stronę wyjścia, by z znaleźć gabinet profesora Wufana. I w tym momencie prawie wpadłem na Jimina. Zachowując chociaż częściowo pokerową twarz, wypowiedziałem cicho przeprosiny i szybko wróciłem do spaceru w stronę gabinetu.
W połowie drogi przypomniało mi się, że zaraz jest historia, jedyna dzisiejsza lekcja na której mam okazję zobaczyć Park Jimina. Zawróciłem pod klasę historii akurat w chwili, w której wybrzmiał dzwonek na zajęcia. Gdy doszedłem do klasy, było tam już parę osób, czekali na resztę uczniów. Po chwili zobaczyłem wchodzącego do pomieszczenia Jimina w towarzystwie przyjaciela. Tego drugiego nauczycielka od razu wzięła do odpowiedzi. Aż mu współczułem. Mój obiekt westchnień w tym czasie nieco zamulony rozglądał się po klasie. Obejrzałem się na niego i szybko odwróciłem głowę, widząc, że kieruje wzrok w moją stronę. Starałem się już nie spoglądać w jego stronę. Widziałem jedynie, że powoli robi notatki.
Historia zleciała mi jak z bicza strzelił, tuż po dzwonku wybiegłem do gabinetu Krisa. Chciałem go wybadać, i ewentualnie poprosić o radę, jak jakoś zainteresować sobą Parka. W końcu nie miałem raczej doświadczenia z chłopakami. Byłem wcześniej tylko z dziewczynami.
Zapukałem grzecznie, i usłyszałem ciche 'proszę'. Wparowałem tam, przystając na środku pokoju. - Panie profesorze... - zacząłem. - Słyszał pan plotki o sobie? Zastanawiałem się czy...- tu nie wiedziałem jak sformułować pytanie i zamilkłem. Kris wstał z fotela i podszedł do mnie. - A co, chcesz się przekonać? - zapytał niskim głosem.
Zamarłem. - J-ja..jak to? - zapytałem. On bez odpowiedzi popchnął mnie w stronę kąta pomieszczenia, i bezceremonialnie wpił się moje usta. Zszokowany, nie wiedziałem co robić, kiedy jego język penetrował moje usta.
Po chwili stwierdziłem, że przecież Kris jest przystojnym nauczycielem, który mnie całuje. Dlaczego miałbym nie oddać pocałunku? Nie mam żadnych zobowiązań wobec Jimina...
Zacząłem walczyć językiem o dominację, pojękując cicho. Wtedy usłyszałem odgłos otwieranych drzwi, i szybko oderwałem się od Yifana. Zobaczyłem swój obiekt westchnień po środku gabinetu, z pełnym szoku wzrokiem wbitym we mnie i nauczyciela.
Wybąkał coś o jakiejś karcie ucznia kładąc wspomnianą kartkę na szafce i wybiegł z pomieszczenia.
Wtedy osunąłem się na podłogę i ukryłem twarz w dłoniach. Skoro mnie zobaczył w takiej sytuacji, co on sobie pomyśli? I co najważniejsze, po czymś takim z pewnością nie mam u niego szans.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz